W ten, jakże piękny słoneczny dzień postanowiłem odwiedzić, Syrenoid tą która uratowała mi życie, ale nie wypada iść tak bez niczego. Ale co dać takiemu bakuganowi. Zastanawiałem się dosyć długo, aż w końcu wymyśliłem. Dam jej pamiątkowy trójząb, może do mnie dołączy, cały czas myślałem z nadzieją. Powoli szedłem na plażę, tam gdzie ostatnio leżałem nie przytomny. Po drodze spotkałem dziwne dziecko, które wyzwało mnie na pojedynek. Bez problemu pokonałem go w mgnieniu oka i nadal szedłem na plaże. Doszedłem wypatrywałem pięknej Syrenoid na skałach, lecz nigdzie jej nie było. Pomyślałem o łodzi, lecz po ostatnim incydencie, nie bardzo miałem ochotę. Zacząłem wołać Syrenoid, z nadzieją że usłyszy, lecz nigdzie Jej nie widać. No cóż tym razem wziąłem motorówkę i wypłynąłem. Penetrowałem cały brzeg morza, lecz nic. Popłynąłem trochę dalej i usłyszałem cichy płacz. Pomyślałem to na pewno Ona. Popłynąłem w stronę, z której dobiegał płacz. Trochę to trwało, ale dotarłem i zobaczyłem kilka skał, a na jednej z nich siedziała i płakała piękna Syrenoid. Zasmuciłem się widząc, Ją w takim stanie. Podpłynąłem bliżej i spytałem co się stało. Widziałem, że była bardzo wrażliwa, a więc muszę uważać, ale to był zdecydowanie płacz rozpaczy. Odpowiedziała, że jakieś dzieciaki obrzuciły ją kamieniami. Bardzo się zezłościłem i obiecałem, że zemszczę się na nich w walce. Spytałem, czy mi pomoże?
Offline